środa, 31 października 2012

Mogiła









Pamiętam straszny wybuch w sąsiednim domu, teraz odnalazłem datę 27.5.1951 a historia jest następująca.
Był wieczór kiedy przy starym mocnym dębowym rodzinnym stole po kolacji mama zebranym dzieciom
czytała "Trylogię" Sienkiewicza . Jaś manipulował w szufladzie znalezionym w pobliskim lesie tak zwanym "wiecznym piórem"  (niewypałem) pozostawionym przez uciekających Niemców w ostatnich dniach wojny. Stary rodzinny mocny dębowy stół uratował wszystkich oprócz Janka rozniesionego przez eksplozję z wylatującą szufladą od wybuchu. Rodzina szybko opuściła ten dom podobno wyprowadzili się do Krakowa.
Chyba to było po roku - zapamiętałem jako dziecko taki konny transport z tą figurą naszą ulicą na cmentarz.
Często widzę przy tym grobie młodych ludzi.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz