środa, 29 lipca 2015

Teatr Jednego Rapsoda - Janusz Grzesz

                                               
      Joanna Giemzowska-Pilch  Janusz Grzesz - Dworek Sierakowskich w Sopocie

         

















 
             

                               
                             

Na podstawie FB "PIOSENKI I BALLADY DLA ANNY"

Janusz Grzesz, Teatr Jednego Rapsoda

Doświadczenie sceniczne zdobył w teatrze studenckim lat 70-tych ub. w. W 1979 roku założył własny zespół - "Teatr w Drodze". Występował samodzielnie lub z zespołem - jako bard i twórca wykonywanych utworów. Coraz częściej sięgał do tekstów Jana Kochanowskiego, Juliusza Słowackiego, Cypriana K.Norwida, Stanisława Wyspińskiego, by pogłębić związek duchowy z tradycją kultury polskiej młodszych o kilka lat członków prowadzonego zespołu, a po drugie: przypominać słuchaczom i widzom o wielkości i sile polskiej literatury.
W roku 1981 został przyjęty do "Teatru Laboratorium" Jerzego Grotowskiego i w latach 1981-84 przeszedł niezwykłą szkołę szczególnej sztuki oraz techniki aktorskiej. Niestety okoliczności stanu wojennego doprowadziły do samorozwiązania się zespołu. Wyjechał wówczas na dwa lata do Niemiec. Tam występował w kameralnych, niewielkich salach, klubach, czy też prywatnych posiadłościach, jak i przed dużą widownią - od Konstancji nad Jaziorem Bodeńskim poprzez Stuttgart, Kolonię po Hamburg. Miały również miejsce wypady do Francji i Holandii. Wszędzie śpiewał utwory do tekstów polskich poetów: Kochanowskiego, Słowackiego, Norwida - z muzyką własną. Ten rodzaj utworów określił, jako ballada kontemplacyjna.
Po powrocie do Polski osiadł z dala od miejskiego zgiełku i zawiesił publiczną działalność artystyczną, by skupić się na pracy o charakterze studyjnym i warsztatowym.
Latem 2005 roku wznowił występy i założył "Teatr Jednego Rapsoda".
Do tej pory wystawił kilkadziesiąt spektakli poetycko-muzycznych na podstawie własnego scenariusza, z wykorzystaniem tekstów m.in. Jana Kochanowskiego, Ignacego Krasickiego, Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Juliusza Slowackiego, Andrzeja Stembarth-Sawickiego, Justyny Trembeckiej, Elżbiety Zechenter-Spławińskiej, Michała Zabłockiego i in. do muzyki własnej.
Od trzech lat prezentuje swoje autorskie programy w "PIWNICY POD BARANAMI". Wystawił tam między innymi oparty na fragmentach "Króla - Ducha" Juliusza Słowackiego spektakl pod tytułem "O Ziemio Słowa" z udziałem dysponującego prawdziwie rapsodycznym głosem Jakuba Kosiniaka.

Bardziej słuchowisko niż widowisko, jak sam to określił.
Ponadto w lutym 2011 wystawił monodram "Cela Ojca Maksymiliana"' na podstawie dramatu Kazimierza Brauna.
W czerwcu 2011 odbyła się premiera spektaklu "Cela Ojca Maksymiliana" w reżyserii Kazimierza Brauna w Teatrze im L.Solskiego w Tarnowie.
W czerwcu 2011 odbyła się premiera spektaklu „Cela Ojca Maksymiliana” w reżyserii Kazimierza Brauna w Teatrze im L. Solskiego w Tarnowie. W kilkuosobowej obsadzie zagrał Ojca Maksymiliana.
Od wielu lat prowadzi warsztaty i kursy dykcji, emisji głosu, interpretacji, ruchu scenicznego oraz kreatywności dla młodzieży i dorosłych, w tym dla osób, które w związku prowadzoną działalnością, czy też wykonywaną pracą, zobowiązane są do wystąpień publicznych.
Osobnym nurtem jego działalność jest forma liryczno-satyryczna w postaci recitali złożonych z utworów poruszających problemy człowieka dojrzałego, a dokładnie osób jak to określa w wieku słusznym. Zdecydowanie sprzeciwia się wszelkiej formie dyskryminacji z racji wieku. Robi to jednak powściągliwie, często autoironicznie. Nie odwołując się do "rechotu", a do subtelnego uśmiechu, czy też "śmiechu przez łzy". Wspiera poczucie własnej wartości człowieka dojrzałego, jego doświadczenie i humor. Upomina się o mądrość tych, co to coś przeżyli. Także o ich prawo do uczuć, prawo do miłości.
Do Sopotu zaprosił Joanną Giemzowską-Pilch, znakomitą skrzypaczkę, która przez 17 lat towarzyszyła Markowi Grechucie i niech to wystarczy za rekomendację. Z Joanną współpracuje od wielu lat. Jej muzykalność, intuicja i obycie sceniczne są gwarancją wysokiego poziomu skromnej przecież instrumentacji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz